-ale jeśli miałybysmy mówić o oficjalnej wersji to on rzucił się na Ciebie jak zwierz i całował namiętnie,a Ty nie mogąc nic zrobić poddałaś się - powiedziała niczym śledczy ustalający co mogło się zdarzyć - a wracajac do wersji nieoficjalnej, to szczerze było widać, że jakoś specjalnie nie walczyłaś -
- A miało być tak pięknie i nikt miał się nie dowiedzieć i wrócić do swojego nudnego życia w NY. - powiedziała na jedym wdechu. - Skye, j-ja nie wiem co się ze mną stało. W dodatku chyba zrobiłam mu nadzieję. - powiedziała zakrywają oczy ręką.
-nie powiem, bywało lepiej, ale chyba największy szok minął - stwierdziła - mam nadzieję, ze ONA już sie wyniosła z mojego domu - powiedziała z pogardą, myśląc o matce
-dzięki - powiedziała - zabawne, ale jak cię spotkałam poraz pierwszy w życiu bym nie pomyślała, że zacznę sięz toba kumplować, myślałam, że mnie niecierpisz - przypomniał się jej pierwszy wieczór w Nowym Jorku
-nie, fakt, są wyjątki, ale nie sądzę by on do nich należał - powiedziała całkiem poważnie - szkoda, że nie widziałaś was z daleka, a raczej jego. Pasowlaibyście do siebie. Oczywiście gdyby nie był dziwkarzem - dodąła szybko
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach