- i jeszcze.... - jego wypowiedź przerwał telefon - co do cholery? - powiedział zirytowanywyciągając telefon.
-tak, to ja. tak. - mówił zagadkowo. Podszedł do okna rozmawiajac dalej - jak.... nie. To niemożliwe. Kiedy? Jest pani pewna? Gdzie? Ale... Jaka taksówka? Nic nie wiem. Zjawie się - rozłączył się
Odwrócił się do Brooke. Był blady niczym ściana.
-daj mi wody, czuje, że zemdleje - powiedział trzymając się kurczowo parapetu
Wystraszyła się trochę. Zeskoczyła szybko z łóżka i pobiegła do kuchni po szklankę wody. Kiedy wracała prawie nie wyrobiła na zakręcie i wylała trochę. - Trzymaj. - powiedziała wręczając mu szklankę. - Co się stało. - spytała dotykając jego ręki.
Spojrzął na nia nerwowo. Wziął szklanke i wypił cała zawartość. Zakrztusił się.
-mój. ojciec.... przyjechał do nas - wziął głeboki oddech - miał wypadek - chwycił sie kurczowo jedną ręką parapetu
Chwyciła go mocniej za rękę. - Siadaj. - powiedziała, a może bardziej rozkazała. Posadziła go na krzesło obok i kucnęła przed nim. - Ale czy wszystko z nim w porządku? - spytała patrząc mu w oczy.
Zamknął oczy. Cały dygocząc pokręcił przecząco głową.
-jechał taxówką, zdeżenie czołowe. stan krytyczny - mówił półzdaniami - matka zadzwoniła i powiedziała, że powinienem wiedzieć. jeszcze jakim głosem to powiedziała... jakby jej to kompletnie zwisało - w jego głoscie można było usłyszec wyraźny gniew na matke
-mnie tez wytresujesz jak swojego psA? - spytał rozbawionym głosem i wziął ją na ręce - ćwiczę ten chwyt na przyszłość - powiedział mając na myśli ślub.
I zniknęli w sypialni prawdaż?
Lenistwo Joela osiągnęło najwyższy level, w czego następstwie przespał pół dnia. Odgarnął włosy z twarzy i postanowił wstać. Stoczył się z łóżka i poszedł do kuchni.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach