Łaał, wisniowa. Takiej to jeszcze nie piła. Dziwne.
- Tak, możesz się przebrać za batmana, albo Jerryego Springera - wymyśliła to przed chwilą, na prawdę. - Chociaż... mógłbyś się pojawić w gaciach w statki i też byłoby dobrze! - to był jeszcze lepszy pomysł. A tych gaci to mu nie daruje do końca czerwca. - Coś się stało? - spytała po chwili, bo chyba jej się wydało, że Nejta coś gryzie, bądź lekko podgryza.
- Właściwie to nie- powiedział zgodnie z prawdą, no bo przecież teoretycznie miejsce na uniwersytecie ma zapewnione, musi jedynie zdać egzaminy. Jednak wiedział, że Blake taka rozmowa nie zadowoli. Wziął kilka łyków ze swojej szklanki, po czym odstawił ją na stół - Po prostu nie dociera do mnie, że to już praktycznie koniec. Dlatego nawet nie chce mi się iść na ten cały bal - wydusił to z siebie wreszcie.
- Boisz się ? - ok, zdziwiła ją taka odpowiedź.Chodziło jej oczywiście o ten przyszły rok, nie o bal, no bo co w nim może być strasznego? - Więc... zostaniesz w domu, będziesz oglądał filmy i tak dalej? - tym razem spytała o bal. I nie, nie było w tym ani krzty pretensji ani niczego podobnego. Ot, tak, była ciekawa jego odpowiedzi.
- Nawet nie chodzi o to, że się boję. Po prostu nie wiem, czy studia i tak dalej, to właśnie to, co chcę robić w życiu. Nie chcę skończyć jak mój ojciec - jakie rozmowy w toku, o cholera - Filmy? Dobry pomysł. Jeszcze o tym nie myślałem - przyznał, sięgając po whiskey.
- A co innego chciałbyś robić? - podtrzymała konwersację, niczym Drzazga. Bo bo, niech ją w koncu uświadomi, bo tak na prawdę jeszcze niewiele o nim wiedziała.
- Można jeszcze poczytać? - dodała tak, jakby mówiła o wakacjach w jakimś egzotycznym kraju.
Drzyzga, drzazga jeden pies.
- Mieszkać na yachcie, pływać po świecie- wzruszył lekko ramionami, jakby to było całkiem możliwe. Chociaż wiedział, że ojciec by go znalazł i zabił, no.
- Znam jednego, z którym mógłbys o tym porozmawiać - powiedziała sięgając po swoje malinowe coś. Przypomniała sobie owego kogoś, a tak się składało, że był to brat Skye, i jakoś nie widziała Nate'a w podobnej roli. - Na prawdę tego chcesz ? - wydało się jej to dziwne, no niestety.
wiśniowe, korwa! - No bo pomyśl, pójdę na studia, dostanę nudną pracę, moje życie zrobi się jeszcze nudniejsze od pracy i skończę jako czterdziestoletni recydywista, którego jedyną rozrywką będzie koniak z resztą nudnych kumpli - skrzywił się, bo ten opis idealnie pasował do jego ojca - Zresztą, nieważne. Ty zamierzasz iść?- zmienił temat, bo ten mu był nie w smak xd
malinowa, wisniowa, jeden pies ! ;d nie odrozniam tegoz smaku.
Nastąpiła 340minutowa cisza, podczas której Blake zastanawiała się, czy zamierzała tam iść. Iść i egzystować tam, czy nie iśc? Oto jest pytanie. - Nie wiem... - zastanawiała się głośno, chcąc wyjść na taką luźnoo, bo jak każda dziewczynka chciała być księżniczkoo i poszeleścić kiecką na balu. Ale jak wiadomo, są dwie strony medalu, wisiorka czy tam czego.
- No bo jakbyś szła, to ja chyba też pójdę- zdecydował jednak, no bo co, Blejk pociśnie na bal, bez gaci, a tam 717689 napalonych maturzystów, co to chco zaciągnąć jakooś dziewke do motelu. Amerikan paj oglądał, to wie, jak to jest.
tak sie sklada, ze blejk nie oglądała amerikan paj, duża strata chyba.- gdybys chcial zostac.. mogę zostać z Tobą - powiedziala, bo chybafacet w gaciach w statki nie byl pewien swojego pomyslu. bo w koncu, do jakiegos tam konsensusu dojdą.
- Zawsze możemy pójść, a jak nam się nie będzie podobało, to wrócimy - odparł, chociaż dało się wychwycić intonację pytającą, no bo nie był pewien czy to najlepszy pomysł. Chociaż zobaczenie Blejk w jakiejś kiecy było kuszące.
- możemy tak zrobić - odpowiedziała po chwili namysłu. No bo, przecież nie mogła odmówić sobie możliwości zobaczenia Nejta w garniaku ! Myśląc o tymże stroju uświadomiła sobie, że przesiedziała tutaj chyba całą wieczność. - Twoich rodziców nie będzie ? - spytała z czystej ciekawości, mając zamiar wynieść swoją szanowną z tego domostwa. No i wyniosła po jakimś czasie bo, ej, może nejt chciał odkurzyć albo umyć naczynia ?
puk puk w drzwi co prowadzily prosto do salonu. Przyszla tu, no bo gdzie mogla sie podziac w niedziele popoludnie, gdy czynila sie straszna nuda i nikt jej nie lubil ? :<
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach