Czekał na nią i czekał, aż prawie zasnął. Toteż otworzył zaspany. Oprócz gaci w statki miał jeszcze tiszerta i dres z czema paskami, nie ma tak dobrze - Nikogo nie ma- oznajmił, otwierając szerzej drzwi i wciągając ją do środka, sa sa sa.
Łał, czuła się jak na potajemnym spotkaniu konspiracyjnym. Powinna wyciągnąć zza pazuchy 30 ludzi, flaszkę i serpentyny w spreju.
- Cześć leniu - powiedziała szczerząc się, po czym dała mu biiig kissa. Za ten dres, bo był fajny.
Okej, ten kiss go rozbudził, więc chwycił ją za rękę, no bo przecież nie za włosy i pokonał dzielącą ich od kanapy odległość, po czym opadł na kanapę, pociągając Blejk za sobą tak, że wylądowała na jego kolaniskach, pewnie czuła się jak u Mikołaja, tylko takiego bez brody i w fajniejszych ciuszkach - Cześć - powiedział z zacieszem, chociaż powitanie fajne mieli już za sobą.
Boże Narodzenie! Tylko ten mikołaj jakis cherlawy,acz bardziej ruchliwy.
Pocałowała go znowu, bo nie mogła się powstrzymać. - Tęskniłam za Tobą - powiedziała z uśmiechem, chociaż niedawno się widzieli.
Odwzajemnił pocałunek, nawet go pogłębiając. Stwierdził, że całowanie Blake stanie się jego nowym nałogiem, no, uzbierała mu się już całkiem pokaźna kolekcja nałogów - Lubię cię stęsknioną - powiedział rozbawiony, tylko na chwilę się od niej odrywając, po setnej sekundzie przerwy, znowu ją pocałował, tym razem delikatniej, bo ktoś tam kiedyś powiedział, że przyjemności należy sobie dozować.
Dobry z Nejta był dozownik. Blejk za to stwierdziła, że mogłaby go pożreć żywcem,w całości, ale wtedy nie miałaby się z kim całować, więc porzuciła ten niecny pomysł.
- Na pewno nikogo nie ma w domu? - upewniła się, gdy wycałowała chyba każdy mozliwy milimter jego ust, a trzeba zauważyć, że usta miał niemałe.
- Jak chcesz, to możesz sama sprawdzić - zaśmiał się, no bo rozbawiło go to, że tak się tym przejmowała. No i przeniósł pocałunki na jej szyję, co by sobie te blejkowe usta odpoczęły, skoro tak się nacałowały, no nie.
Niech sobie z niej nie żartuje, bo sobie pojdzie!
A rozne sie w zyciu rzeczy zdarzają,punkd, mamy cie, ukryta kamera. Ale skoro familii nie było, Blejkowa nie musiala sie przejmowac tym, ze egzystuje na kolanach syna pani Archibald, co więcej, na jej kanapie. Złapała Nejta za ramię, chyba trochę za mocno, bo poczuła jak drętwieją jej palce. - Przepraszam - powiedziała szeptem, jakby dalej myslała, że nie są sami.
Na tyle mocno, że zaprzestał całowania i wrócił spojrzeniem do jej twarzy, zatrzymując je na oczach dziewoi, tak a la 'cześć mała, masz mapę, bo zgubiłem się w twoich oczach' - Blake, wyluzuj - powiedział miętko, bo nie był na nio zły, że nie potrafił się wychillować nie w swoim domku.
- Przepraszam - powtórzyła znowu, patrząc na niego tak a la 'wybacz mały, ale nie mam mapy'. Bo się na prawdę przejęła, że albo go zabolało, albo to z nioo jest coś nie tak.
- Spoko- rzucił beztrosko, jak rasowy P.Diddy i dał rękę wzdłuż oparcia kanapy. Jednak nie było tak do końca spoko, no bo ej, on założył gatki w statki, a ona go tu traktuje paznokciami, ale dobra, choj z tym - Napijesz się czegoś, czy coś? - spytał, kiedy zapadła między nimi cisza jak na lekcji, lepiej późno niż wcale.
- Jasne - odpowiedziała, bo nie piła chyba od 40 dni. Coś jak 40dniowa wędrówka po pustyni. - Jeszcze raz, przepraszam - powiedziała po chwili, mając na mysli nie swoje paznokcie, a to, że po prostu się nie wyluzowała.
- Jakieś specjalne życzenia, czy wystarczy to, co zwykle? - przez 'to co zwykle' rozumiał martini, bo z tego co zarejestrował, jest to ulubiony trunek Blake. Zsunął ją lekko ze swoich kolan i wstał z kanapy, podchodząc do barku. To, że mogła chcieć po prostu wodę albo sok, nawet nie przyszło mu do głowy - O co chodzi z tym balem? Byłem ostatnio w szkole, wszyscy gadają tylko o tym - przewrócił oczami, chociaż ona nie mogła tego widzieć, bo stał już tyłem do niej, twarzą do barku i tam alkohol prerparink.
To co zwykle mogło być za nudne, hmm. - Zdam się na Ciebie - powiedziała tonem sugerującym, ze fajnie byłoby gdyby nejt włączył właśnie teraz przycisk pałer, uruchamiający kreatywność.
- Jak to o co? - zdziwiła się. Bal to bal, co w tym dziwnego? :) - Niedługo mamy bal maturalny - oświadczyła niczym jakiś prezydencik na wizji, lajf oczywiście.
- O ile zdam maturę- wysapał pod nosem, hałasując szklaneczkami, butelkami i innymi takimi fajnymi rzeczami, więc pewnie Blejk tego nie słyszała - No ale, maskarada? To jakiś bal przebierańców? - wysunął takie zapytanie, zerkając na nią przez ramię. Nie wiedział, czy ma wygrzebywać z szafy strój spidermana, co nie. W jego głosie dało się słyszeć ironię poniekąd. W końcu wybrał dla blejk wiśniową brandy, co by się nie upiła. No i wrócił na sofę, na której usiadł nawet, wcześniej wręczając jej kieliszek z alkoholem. Sobie wziął oczywiście whiskey, co będzie cudował.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach