[ann]

[REKLAMA]

[ann]

zadzwoniła domofonem. Po sekundzie stwierdziła, że po co, więc weszła do środka i siadła na fotelu czekając na siostrę
Zeszła na dół po schodach, chcąc otworzyć komuś. 'kto to mógł być?', myślała. Nagle na jednym z foteli zobaczyła swoją siostrę
- co ty tu robisz? - spytała oschle
- siedzę i czekam na ciebie - odparła tamta, machając nogą
- nie pomyliłaś się przypadkiem? - Ann popatrzyła na nią lekko skrzywiona - to jest MOJE mieszkanie, jakbyś nie wiedziała. kto ci w ogóle pozwolił wejść ?
- co twoje to moje - powiedziała jak gdyby nigdy nic. - otwarte było to weszłam sobie.
- to jak sobie weszłaś to sobie wyjdź, bo cie tu nie chcę. - powiedziała szczerze Ann - co twoje to moje, co moje to wara. - dodała. miała dość jej. nie dość, że całe życie z nią spędziła to jeszcze teraz wwala się jej do domu. co to, to nie.
- nie denerwuj się. - powiedziała łagodnie
- uważaj, żebym się nie zdenerwowała. bo pożałujesz tego, jak nie wiem. jak chcesz mogę ci uprzykrzyć życie. zrobię to z przyjemnością.
- kiedy się z ciebie zrobiła taka sz*ata? - spytała przewracając oczami
Jako że Ann czasem robiła coś, nim pomyśli, nie zastanawiając się, podeszła do Caroline z uśmiechem. gdy tamta się nie spodziewała, dała jej z liścia w policzek. chwyciła ją za rękę i wypchnęła za drzwi wejściowe
- nie wracaj tu - syknęła.
Stała otępiała pod drzwiami i po jakiś pięciu minutach poszła do siebie

[ann]

Caroline zapukała do drzwi, pamiętając incydent sprzed niecałego miesiąca. rozglądała się dookoła, grzecznie czekając aż ktoś jej otworzy. kiedy to się w końcu stało, weszła kiedy usłyszała pozwolenie siostry. siadła dopiero, kiedy tamta jej to zakomunikowała.
jako, że stosunek do siostry zmienił się od momentu, kiedy tamta zakochała się, o ile tak to można nazwać, w Joelu, Ann zapytała grzecznie, czy C chce się czegoś napić. kiedy usłyszała odmowę, zaczęła rozmowę:
- a co tam u Ciebie?
trzeba dodać, że dziewczyny zaprzyjaźniły się, zwierzały się sobie. tak jakby zaczęły wszystko od nowa.
- strasznie zmęczona jestem. - odpowiedziała - z resztą sama wiesz... ten film był męczący. - dodała, a siostra pokiwała głową ze zrozumieniem. - chyba pojadę do rodziców. odpocznę, pobędę trochę z nimi. założę się, że tęsknią. - oparła się o fotel i popatrzyła na Ann.
- na pewno się ucieszą, kiedy przyjedziesz. - stwierdziła i założyła nogę na nogę. - pojechałabym z Tobą, ale nie teraz. wolałabym jechać jakoś... - zamyśliła się na chwilę, by podać konkretną datę, kiedy mogłaby jechać. - na początku sierpnia. - stwierdziła.
- tak więc uzgodniona - ucieszyła się Caroline - jedziemy do rodziców na początku sierpnia. na dwa tygodnie, tak? - kiedy Ann się zgodziła, zmieniły temat.

[ann]

Drzwi były otwarte, zapewne dla niej. Zostawiła więc swoją wielką torbę przed nimi, tuż obok ogromnej walizki, która tam stała i weszła.
- Gotowa? - spytała, ubierającej buty Ann
- Tak. - powiedziała, gdy ubrała buty. - bagaże już znoszą - powiedziała do siostry, bo minął ją jej lokaj. - więc chodźmy - stwierdziła i razem wyszły

[ann]

zaprosiła go do środka.

[Skye]

Weszli do środka.
-ciekawie tu - stwierdził i dodał przybliżając się do niej - ale tego mogłem się po Tobie spodziewać, w końcu nie jesteś zwykłą dziewczyną -

[ann]

- dzięki - uśmiechnęła się, patrząc mu w oczy. stała tak blisko niego i było jej tak przyjemnie.

[Skye]

Pogładził ja delikatnie po policzku mówiąc - Jesteś niesamowita, wolisz moje towarzystwo, niż kumpeli czy chucka? -

[ann]

- czy to nie jest pytanie retoryczne? to, gdzie się teraz znajduję, mówi samo za siebie. - nadal się uśmiechała.

[Skye]

Objął ją - wolałem się upewnić - wyznał i pocałował ją - mam nadzieję, że jesteśmy tutaj sami, nie chciałbym by dziś ktos nam przeszkadzał -

[ann]

- nikt a nikt. jesteśmy tutaj sami, mamy cały apartament dla siebie - powiedziała z figlarnym uśmieszkiem :D

[Skye]

- w takim razie już lubię to miejsce - powiedział odwzajemniając usmiech Ann -

[ann]

- chcesz się czegoś napić lub coś? - spytała go, żeby nie być niegościnną

[Skye]

Wzruszył ramionami - obojętnie, może być nawet woda, byle - uśmiechnął się promiennie - będzie smakować jak twoje usta -

[ann]

chwyciła go za rękę i poszli najpierw do kuchni