Poczyniała jakieś tam biedackie tosty, czy co, kiedy dostala sms-a od Chanel. Przeczytala go nieco zdziwiona, bo miala wrazenie, ze Chanel zainstalowala w NY jakies kamery.
Znalazł Blake w kuchni, z tostami i telefonem, bardziej zainteresowały go tosty, ale żeby nie było, że ją objada, to stanął w progu, jednak nie oparł się o framugę jakby to pewnie zrobili Mroczki skrzyżowane z Maserakiem - Co tam tak czytasz? - spytał uchachany tym, że nie zauważyła jego osoby w drzwiach, może uda mu się ją przestraszyć, plan niecny szpetny jak wujek fester normalnie.
Omajgad! Prawie by wypuściła telefon i tościwo z rąk,bo ją tak przestraszył facet, który miał zwyczaj spać w gaciach w statki. Adrenalina 1000%, teraz sie nie uspokoi przez pol dnia. Ale ze byla dobra, postawila na blacie te biedackie tosty na talerzu, tak dla ogolnej ludnosci w liczbie 2, zeby sobie zjedli. - Sms-a od Chanel - odpowiedziala juz spokojniej. - Podobno zostalismyjuz opisani - rzucila beztroskim tonem.
- O, no fajnie, daj przeczytać - miał na myśli kolejną część bajdurzenia gossip girl, a nie sms'a od Chanel oczywiście, to nic, że gdzieś tam miał pewnie swój telefon, na który też przyszła wiadomość - Swoją drogą, szybka jest - poczęstował się tostem, uprzednio podchodząc do stołu czy tam blatu, no taaam, gdzie siedziała Blake.
Zieew, zieew. Dała mu swój telefon, coby sobie mógł poczytać porcję wypocin jakiejś zdesperowanej dziewoi. - Albo to my jesteśmy wooolni - odpowiedziała, mając na mysli oczywiscie to, ze spali do wieczora niemalze.
- No i dobrze, przynajmniej się wyspaliśmy - wyszczerzył się zza komórki, by po chwili marszcząc brwi w wielkim skupieniu przeczytać o sobie, sobie i jeszcze raz sobie, tak, to ja, narcyz się nazywam. Kiedy skończył, spojrzał na swoją słonecznopatrolową opaleniznę- Naprawdę jest tak źle? - spytał, jakby się tym rzeczywiście przejmował, chociaż miał to gdzieś- Właśnie, czemu Chanel nie było? - dodał, dopiero teraz sobie uświadamiając, że faktycznie jej tam nie było.
- Nie wiem - stwierdziła zgodnie z prawdoo. - Chyba nie była po prostu w nastroju - bo przeciez moze sie kazdemu zdarzyc tak. Spojrzala na tego narcyza i stwierdzila, ze ma bardzo siarowoo opalenizne, a ze szczerosc w zwiazku to podstawa i tak dalej, to po prostu mu o tym delikatnie jakos powiedziala.
- To do niej trochę nie podobne- podsumował, no bo Chanel zazwyczaj była i do tańca, i do różańca, a tu się okazuje, że ostatnio tylko do różańca. Wgryzł się w tego tościka i pałaszował, aż mu się uszy trzęsły - No wiesz, dopóki nie miałem tej opalenizny, nie chciałaś ze mną być, teraz się trochę przyjarałem i od razu. Przyznaj, że lecisz na solarbojów - zaśmiałby się, gdyby nie to, że tościk nęcił i zajął nim paszczę.
Tylko czekać aż mu skóra zacznie schodzić. - A więc mnie rozgryzłeś... - o nie, teraz jest juz zgubiona. Tajemnica zostala odkryta i wszyscy w miescie będoo solarbojami. - Ciekawe co będzie, gdy ta opalenizna Ci zejdzie - dodała po chwili przyglądając się jemu, jak lekarz na badaniu. - A co do Chanel, to ona się trochę .. zmieniła? - chyba. Na pewno !
- Nie mogę do tego dopuścić, bo wtedy mnie rzucisz! - powiedział z niemal takim zapałem, jak spożywał i basta - Zmieniła? W jaki sposób? - podrapał się po łepetynie, robiąc na niej poranne chuju-muju i zastanowił się, o co jej chodzi.
- W takim razie musisz wykupić sobie karnet na solarium! - ależ ona jest pomysłowym Dobromirem! Równiez się podrapała po głowie, ale nie robiąc chuju muju, bo mieliby w tosciwach pelno kłaczków. - Nie zauważyłeś? - przeciez powinien! - Odkąd Chuck coś tam odwalił, jest całkiem inna, przynajmniej mi się tak wydaje. - No a moze byla tylko inna do niej, ktoz to wie.
- Jak dla mnie, to oni oboje na siebie lecą, a żadne z nich nie chce się do tego przyznać - podzielił się z nią wnioskami ze swoich obserwacji - Może faktycznie, jest jakby... grzeczniejsza? Nie wiem, to chyba nie przez Chucka, tylko ten jej wypadek - wzruszył ramionami, no bo przecież musi bronić kumpla swego, który gdzieś przepadł w dalekim St. Barts.
- Ja myślę, że to przez Chucka - powiedziała dobitnie, bo przecież musi bronić kumpli swojej. Pomyslała, ze sie odezwal ten, co to sie od razu przyznaje, ale nie bedzie chamskoo osoboo i nie bedzie mowic tego na glos, bo to byly tylko jej osobiste przemyslenia i spostrzezenia. - Ale grzeczniejsza to na pewno- zgodziła się z nim. Wiekopomna chwila.
- Ale co takiego Chuck jej zrobił? To ona ciągle mu wrzuca, że jest seksoholikiem i te pe - odrzekł pewnie, chociaż nie orientował się tak bardzo w relacjach chanel-chuck. No dobra, sam nie był tym, co się przyznaje najpierwszy z pierwszych, primus inter pares et cetera, no ale Chanel i Chuck to już przesadzali, co nie. Mogliby się określić, a nie ciągle się kłócooo i spotykajooo i kłóco znowu. Fakt, wiekopomna, gossip girl, zanotuj !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach