Po skończonych, niemiłosiernie nudnych lekcjach, Blake wparowała do domu niczym rakieta. Jak zwykle oczywiście nikogo w nim nie było, co jednak mało ją obchodziło. Matka pewnie obracała jakiegoś fagasa na mieście, Eric szlajał się po znajomych.
Spakowała potrzebne rzeczy i zostawiając jakąs bezczelną wiadomość matce, wyszła z domu kierując się na lotnisko.
Wracała do domu, powolnym kroczkiem, starając się nie obudzić nikogo swoim waleniem o schody. Bo jeszcze jakieś resztki rozumu miała. Nagle zobaczyła Nate'a na schodach i doznała szoku, niemałego nawet, bo przecież było późno. - Co ty tu robisz? - spytała niezbyt miłym tonem.
- Czekam na ciebie- oznajmił inteligentnie, a jako, że trochę palił, nie miał już siły podnosić głosu, czy się wkurzać- Skye uważa, że jestem zbyt przewidywalny i z tobą nie pogadam, więc chcę pogadać - poplątał się trochę w zeznaniach, nie wiedząc, czy dobrze robi, wplątując do tego Niebo, ale już się stało, więc no.
No tak, Skye. Pewnie przyszedł najarany. Obwiodła go wzrokiem, tak jakby miało jej to pomóc dowiedziec się w jakim stanie trzezwosci Nejt sie znajduje.
- A więc? - nie wpuści go do srodka, zanim nie poda sensownego powodu.
- Nie zaczyna się zdania od a więc!- zaświtało mu w głowie, ale resztki zdrowego rozsądku podpowiadały mu, żeby raczej zatrzymać tą twórczą myśl dla siebie - Hm, chodzi o to, że przez ciebie nie jestem sobą, wiesz? dzisiaj na przykład, byłem zazdrosny i wkurzyła mnie twoja lekkomyślność, wiesz?- dobra, co z trawy, to z serca, więc mówił szczerze, pewnie jutro będzie żałował, że jej to wszystko powiedział. W sumie pachniał trawą zmieszaną z jakimiś perfumsami, więc pewnie domyśliła się, że jarał. No i to stężenie 'wieszów'.
1...2...3...4... nie będzie wybuchać.
- Byłeś zazdrosny? A dlaczego? Przecież sam powiedziałeś, jestem wolna i otwarta - powiedziała trochę ironicznie. Bo w koncu niech się zdecyduje ze swoją wersjoo. - Dlaczego raz jest tak, że Cię nie obchodzę, a innym razem odwrotnie? - nie wiedziała czy spodziewać się jakiejś satysfakcjonującej odpowiedzi, zwazywszy na to, ze walilo od Nejta trawą na kilometr.
Bez przesady, wypalił tylko jednego skręta - To ty pierwsza chciałaś się kąpać nago, czy tam iść z kimś do sypialni, już sam nie wiem. I pierwsza powiedziałaś, że jesteś wolna! - odparł, chcąc podnieść głos, ale fajki jak zawsze sprawiły, że przy wyższych dźwiękach chrypiał, więc dał sobie spokój - Ja tylko powtórzyłem. Może przesadziłem z tą otwartością, ale mnie wkurzyłaś - na jej drugie pytanie nie odpowiedział, bo nie potrafił. Musiał przyznać, że faktycznie tak jest, ale nie umiał jej powiedzieć dlaczego.
- A jestem? - chodziło jej o tą wolność oczywiście. Za to onawyrabiała normę za Arczibalda i uniosła głos, ale nie dużo. - Czym Cię wkurzyłam? - zbulwersowała się, więc i mówiła głośniej. - To, że powiedziałam coś o głupim kąpaniu nago coś znaczy? Przecież nawet tego nie zrobiłam ! - chciała być teraz Skye i jarać i nie przejmować się niczym. Ale niestety była Blake.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach