Krzyknęła upadajac z ni mna kanapę jednak po chwili zaczęła się śmiać.
-niebo tęskniło - wyznała siedząc na nim jak gdyby nigdy nic - widzę w twoich oczach, że już się czymś częstowałeś jak mnie nie było! - powiedziała z udawanych wyrzutem obserwujac jego oczy
Zamknął oczy, przesadnie mocno zaciskając powieki, żeby Skye niczego podejrzanego w nich nie wychwyciła, co wyglądało komicznie, jak japa jaszczura - Nieprawda, nic nie jarałem- odparł, leniwie otwierając jedno oko - No doooobra, dwa małe skręty, ale ciii - przyznał się, otwierając drugie oko, a przy 'ciiii' jego palec wylądował na jej ustach. Pełna konspira. Jemu oczywiście też jej brakowało, ale w życiu by się do tego nie przyznał! No dobra, pewnie zaraz się przyzna.
-czyżby odwyk był? - spytała widzac jak bardzo chce by to, że sobie zajarał dwa male skreciątka pozostało w tajemniczy przed całym światem - ja miałam odwyk domowy, nieprzyjemna sprawa, ale skoro już wróciłeś.... ma ktoś cos zapalić?! - spytała otaczających ludzi, bo przecież musi być jakiś fajny człowiek, który ma coś do zajarania. Pojawił sie jakiś agent Tomek z St. Jude i wręczył jej dwa skręty, wyglądajace na dobrze zawniętą robotę.
-zapalniczkę swoją już nosę! - powiedziała zadowolona wyciagajac zapalniczke neiwiadomo skąd, zupełnie jak robią to simsy z narzędziami.
- Wooow, widzę, że przez moją nieobecność zdążyłaś się usamodzielnić! - zachłysnął się niemal podziwem w swym głosie! Przecież to zawsze on ratował biedną, małą Skye, on był jej skrętowym pogotowiem! A teraz... był już niepotrzebny, chlip, chlip! - Nie wymawiaj przy mnie tego słowa no o! - upomniał ją, krzywiąc się nieznacznie na samo wspomnienie tego słowa. Jego najlepszym odwykiem była Serena, ale odkąd przestał ją widywać- wrócił do skrętów no i duuupa, inne odwyki nie pomagają!
-musiałam, nie mialam innego wyjścia - wyjaśniła zapalając skręta i dając go sobie do buzi.Wetknęła mu do ust drugiego i odpalila - bedny nathe - powiedziala trzymajac wustach zapalonego skręta i gąłdząc go po policzku jak zmartwiona mamusia.
- Nie pomagasz mi Skye - westchnął, widząc zbliżającego się do jego ust skręta, ale cóż, nie protestował. Grzecznie otworzył buzię i czekał, aż mu podpali. Nigdy nie miał silnej woli. Uśmiechnął się nieznacznie ze zwisającym z kącika ust skrętem i pokiwał lekko głową, kiedy tak baaardzo go Niebo żałowało- Żebyś wiedziała, że biedny. Ale jestem znowu i nigdzie się już nie wybieram - odparł, opierając głowę na zagłówku kanapy i wypuścił dym przed siebie. Kochał ten stan upalenia, jeeeah.
-wierz mi, że to najlepsza pomoc jakiej moge ci udzielić, to najlepszy lek - powiedizała wypuszczając dym z ust i delektując się tym co właśnie dzialo sie wewnątrz jej tlenionej głowy - spróboj jeszcze raz tak zniknąć a pożałujesz - zagroziła tym razem niczym ojciec wracajacy z wywiadówki - szkoda, że Chuck gdzieś znikł, pewnie też by się uciesyzl na twój widok - powiedziała
- Chuck ucieszyłby się na mój widok, gdybym miał długie nogi, cycki albo nazywał się Blair - wzruszył lekko ramionami. Wiedział, że kumpel ma teraz ciekawsze zajęcia - A ty dzisiaj bez męża?- spytał, lekko zdziwiony!
-i gdybyś wywijał tyłkiem w tyrm disco - dodała bo był to ważny element przecież - byłam z nim odwiedzić chucka w victroli i postanowił zostać z nim - powiedziała udając smutek po zostawionej butelce danielsa - wolał chucka odemnie! ale zbyt bardzo go kocham by go rzucić - wyznała po kilku sekundach
- No, to akurat potrafię! - zaśmiał się, zadzierając głowę, by spojrzeć na Skye - Chwilowa rozłąka dobrze wam zrobi - pogłaskał ją po głowie, Nejt pocieszyciel, tego jeszcze nie grali.
nie grali i dziś premiera i kto opłacał abonament ma bez reklam!
-a Serena nadal na drugim końcu kraju, biedaku jak Ty to wytrzymujesz? - teraz Skaj znów ubolewała nad losem biednego Nejta. Dwoch opuszocznych ludzi.
- Średnio- westchnął ciężko, wypuszczając przez to dym nozdrzami! Jeah!- Ale cóż, muszę wytrzymywać, innego wyjścia nie mam - dodał, potakując sobie, że dobrze gada! Kochał Syrenę, po prostu.
/sorrka były problemy techniczne.
-na pewno niedługo wróci - czas na dodawanie otuchy - ale narazie to -pomachała prawie wypalonym skrętem - pomoze zapomnieć...napijesz się czegos? spytała widzac przechadzajacego się obok nich kelnera
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach