o, przepraszam, we jego mieszkaniu takie pytania? - a tak w ogóle to ty to kto? ... - niechże osoba ta wstawi swą godnośc pierwsza, bo nie wiadomo, czy godna jest przebywania w Donaldowym mieszkaniu, prawda.
Biczowski uśmieszek w kierunku kaczorka Donalda. - Blair Waldorf. - rzuciła po czym spojrzała w stronę figury woskowej, moczo majtka i laski z cellulitem i uśmiechnęła się pod nosem.
Gdyby Kaczorek umiał czytać w myślach, z pewnością zaprzeczyłby, jakoby Syrena miała cellulit. Jednak czytanie nawet zwykłych książek szło mu kiepsko, więc nie zaprzątał sobie takimi pierdołami głowy. - Donnie Andrews - odparł, lekko wypinając pierś do przodu, żeby sobie Bler pomyślała, że może Andrews to jakieś rodowe nazwisko z tradycjami i zasadami jak i również herbem.
Niestety Bler jedynie zaczęła panicznie śmiać się, lecz jej mina była cholernia poważna. - Miło mi - machnęła z delikatnym uśmiechem, no ale niech go nie zwiedzie.
Następny wanna be Hugh Hefner. - pomyślała jakże inteligentnie, ale prawdziwie.
- Mi bardziej - zażartował, prawda, bo zauważył ze z Bler nie ma tak łatwo i nie poleci ona na zwykłe 'ej, chodźmy się bzykać do mej alkowy'. Może zatem poleci na jego rodowe nazwisko?
Syrena natomiast uwolniwszy się z objęć majto mocza, nie czekając na jego decyzjony, opuściła lokal na rzecz umycia twarzy, o czym powiadomiła jakoś Bler, na wypadek gdyby ta chciała umyć twarz z nią.
tym samym impreza została zamknięta, uznajmy, że nikogo tam już nie było, prócz donaldka, który slalomem, między butelkami i innymi staffsami, udał się spać na pobliską kanapę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach